15. 28-11-2011, Phnom Penh - Siem Reap

To, że nie kupiłem biletów na poranny autobus do Siem Reap miało swoje konsekwencje. Dziewczynom zachciało się iść pod jakiś pomnik. Ja rozumiem - bazarek czy piwko. Sajgonki ewentualnie. No ewentualnie dłużej sobie poleżeć.
Ale pomnik?
Z samego rana??? Fuj!
Ale że to nie do mnie należy tytuł wycieczkowej marudy to za bardzo się nie stawiam i idę. A nie jest blisko...
Jakie nastawienie tyle zdjęć. Pomnik to oczywiście Independence (Victory Monument) - Pomnik Wolności.

Do odjazdu autobusu mamy sporo czasu więc spacerujemy po mieście. Okolice mojego "ulubionego" pomnika. Zaraz przejedzie tutaj ktoś ważny, bo na czas przejazdu kolumny samochodów wstrzymają ruch. I akurat w tym przypadku to nie ja jechałem........




Tuk tuki. Jak już pisałem - w Phnom Penh nie widziałem ani jednej taksówki. Cały ruch prywatny odbywa się chyba tuk tukami.

Okolice Pałacu Królewskiego. Kwiaty lotosu ( raczej pąki a dopiero niżej kwiaty). Kwiat lotosu jest symbolem odrodzenia i czystości dla buddystów i hindusów. Ale poza tym jest rośliną jadalną, dlatego można go kupić praktycznie na każdym kroku.


Pan naprawia sieć. I nie chodzi o jakieś wifi...

Ptaszki. Takie ptaszki można kupić w okolicach świątyń, np. wczoraj oferowali nam takie przy Pagodzie. Ptaszka kupuje się po to, by go wypuścić na wolność, co ma przynieść pomyślność i szczęście. Parę lat temu w Birmie sam nawet takiego ptaszka wypuściłem, a nasz przewodnik wypuścił kupione żółwie.
Nie wiem jak żółwie, ale okazało się, że ptaszki są nieźle tresowane i tuż po wypuszczeniu same wracają do swojej klatki. Coś jak nasze gołębie, tylko u nas za wypuszczanie gołębi nikt kasy nie pobiera. Pewnie że takie puszczanie ptaszków przynosi szczęście. Dodam jeszcze że bogactwo. Ich właścicielowi ;)
Tym razem więc ptaszka nie wypuszczam.


Jak już pisałem dzieciaki bardzo chętnie pozują.







Jako że nie byłbym sobą - narzucam takie tempo, by wystarczyło jeszcze czasu na kolejny bazarek. Jest to Kandal Market. Nie chodzi tu o zakupy ale o klimat. Bo to nie jest targ dla turystów. Wrażliwcom radzę przed wejściem na ten bazarek zaopatrzenie się np. w liście mięty do wąchania...
Zdjęcia z serii delikatnych. Na dziele mięsnym i rybnym aparatu nie używałem.



Żałuję, że nie spróbowałem tych muszelek. Małże czymś przyprawione i chyba na ciepło.


Tak jak w Wietnamie zwracałem uwagę na zakłady krawieckie i fryzjerskie na ulicy tak tutaj widzę cały salon kosmetyczny.


I znowu te ptaki. Jak zwykle z głową i pazurkami...

A to już okolice naszego hotelu.

Muzeum Narodowe oglądamy tylko z zewnątrz. Na szczęście nie mamy już czasu.

A to nasz hotel z zewnątrz. Dla przypomnienia: Silver River Hotel 3*

Widok z naszego hotelu na Mekong

W hotelu łapiemy tylko bagaże i tymi samymi tuk tukami co wczoraj jedziemy do naszego autobusu.



 Z tuk tukowcem było tak. Mirek (ten drugi) dogadał się z nim, że w Siem Reap ma brata czy kuzyna, który też ma tuk tuka i zobowiązał się, że brat będzie czekał na nas na miejscu. Kurka grunt to zadowolić Klienta ;)
Poniżej rozkład jazdy naszego autobusu. Jasno z niego wynika, że porannego autobusu już nie ma, prawda???


Autobus odjeżdża o czasie, czyli o 13.45.
Koszt - 7 USD.
Przygotujcie się, że nie jest to autobus tylko dla turystów. Zatrzymuje się po drodze mniej więcej jak nasz PKS i zabiera pasażerów. Zamieszania z tym dużo a najgorsze, że nie można sobie pozwolić na zajęcie więcej niż jednego miejsca. Ciasno trochę...
Po drodze postój na jedzonko i toaletę. Chyba wszystko co można tam kupić jest po dolarze.



 Zdjęcia robione z autobusu. Nie zatrzymujemy się w takich miejscach a szkoda, bo można by było fajne ujęcia porobić. Domy przeważnie na palach a to z takiego powodu, że jedziemy przez tereny zalewowe. Zresztą co jakiś czas widzimy skutki ostatniej powodzi. Całe wielkie tereny pod wodą.

Kolejny postój już po zmroku. W miejscu, gdzie przy każdym źródle światła latały miliony insektów. Co prawda nie kąsały ale i tak nie było łatwe załatwić swoje potrzeby fizjologiczne jednocześnie opędzając się od tego cholerstwa!

W Siem Reap jesteśmy jakoś około 19.00. Okazuje się, że nasz Przyjaciel Tuk Tuk z Phnom Penh okazał się słowny i na przystanku czekały na nas dwa wypasione tuk tuki, które w cenie 2 USD za sztukę dowożą nas do hotelu.
Hotel na dwie kolejne noce to Central Boutique Angkor Hotel 3*.
Cena pokoju 35 dolarów za dobę.
Bardzo przyjemny hotelik z dwoma basenami i bungalowami. Do tej pory żałujemy, że zatrzymaliśmy się tam tylko na dwie noce. I nie tylko z racji fajnego hotelu, ale o tym za chwilę. Póki co zdjęcie pokoju. Zdjęcia hotelu będą jutro.

"Zalogowanie" się w pokojach zajmuje nam chwilę i nadal z tym samym tuk tukowcem jedziemy do centrum miasta. Tym razem za całego tuk tuka płacimy dolca.
Z tuk tukami jest tak, że bez bagażu mogą się nim zabrać 4 osoby. Jak jeździliśmy z walizami - musieliśmy brać dwa.
Rafał z Amazing Travel napisał: "Jak kierowca będzie fajny to ugadujemy go na następny dzień na zwiedzanie Angkor Wat"
Nasz był bardzo fajny. Fajniejszy nawet niż jego Brat więc bez wahania ugadaliśmy przy okazji plan na jutro, czyli na zwiedzanie głównego powodu naszego przyjazdu do Kambodży - Ankor Wat.
Ale OK, teraz może trochę o samym Siem Reap.
Jak pisałem o Hoi An w Wietnamie rozpisywałem się o jego klimacie i innych walorach. Siem Reap jest drugim miastem z tej wyprawy, które będę wspominał bardzo dobrze i do którego chętnie bym powrócił. Hoi An jest miasteczkiem spokojnym, cichym. Siem Reap jest zupełnie inne - głośne, wesołe, ale równie klimatyczne jak Hoi An. Przez całe zamieszanie z przejazdami mieliśmy bardzo mało czasu na poznanie tego miasta lepiej. Ale i tak pozostały nam bardzo dobre wrażenia...



Kolacja. Na ulicy jak zwykle :)
Piwko Cambodia butelka 0,65l kosztuje 2 dolary. W knajpie.

Będąc w Siem Reap obowiązkowo musicie spróbować potraw przyprawionych amokiem. Nie chcę kłamać ale wydaje mi się, że przyprawa amok występuje właśnie tylko w tym miejscu.
Ja zamawiam zupkę z amokiem. Pyszna! Na tyle dobra, że jutro kupię sobie tę przyprawę do domu. A teraz żałuję, że kupiłem tylko jedno opakowanie. Gdyby ktoś tam był i miał miejsce w walizce to ja poproszę :)
Koszt zupki - 2USD.
Koszt przyprawy - 1 dolar.

jako że nie samą zupką Człowiek żyje to poprawiam jeszcze krewetkami. Chyba po 1,5 dolara. Generalnie jest nieco drożej niż w Wietnamie, ale za 2-3 dolary spokojnie można się najeść...

Powrót do hotelu, oczywiście piwko na sen. Piwko 0,33 w sklepach kosztuje 0,8 dolara.


A na dobranoc jeszcze opis miasteczka z Wikipedii:
"Siem Reap - miasto w północno-zachodniej Kambodży, na Równinie Kambodżańskiej, nad rzeką Siem Reap, ośrodek administracyjny prowincji Siem Reap. Około 128,5 tys. mieszkańców - czwarte pod względem wielkości miasto kraju.
W pobliżu Siem Reap znajdują się pozostałości dawnej stolicy Imperium Khmerskiego, Angkoru. Nazwa miasta oznacza "Klęskę Syjamu", na cześć zwycięskiej bitwy, którą Khmerzy stoczyli z Tajami (d. Syjamczykami).
W zawiązku ze stabilizacją sytuacji politycznej w Kambodży, od końca lat 90. burzliwie rośnie liczba turystów odwiedzających Siem Reap, co powoduje szybki rozwój miasta. Na potrzeby turystów wybudowano międzynarodowe lotnisko oraz liczne hotele."

Jeżeli kiedykolwiek będziecie mieli okazję tam być, zarezerwujcie sobie dużo czasu na to miasto.
Dobranoc.
Jutro będzie dzień z serii "nie ma letko" - czyli zwiedzanie Angkor Wat.

8 komentarzy:

  1. Maska, teraz przyprawa ... jednak trzeba tam wrocic :)))

    OdpowiedzUsuń
  2. no przecież cały czas o tym mówię ;)

    OdpowiedzUsuń
  3. ja tak tylko zebys nie zapomnial nas zabrac :)))

    OdpowiedzUsuń
  4. Ja tez chetni epo te przyprawy i po maske pojade.:)

    OdpowiedzUsuń
  5. ooo wreszcie nie jestem anonimowa....wysylanie komentarzy na tym blogu, wielce skomplikowana sprawa..;>

    OdpowiedzUsuń
  6. to będzie wyprawa stulecia! ;)

    OdpowiedzUsuń
  7. Hej
    w lutym się wybieram do Kambodży i Wietnamu i chce kupić wiele przypraw. Powiedz do czego smkau można porównać przyprawę Amok, jak ona wygląda bo w necie znalazłem info na temat dań Amok (głównie ryba) a nie samej przyprawy

    OdpowiedzUsuń
  8. nie wiem do czego. Poważnie :) ten smak nie kojarzy się z niczym, co dotychczas jadłem. Może dla ułatwienie podam Ci skład z opakowania: lemon grass, garlic, galangal, kaffir lime peel

    OdpowiedzUsuń